Przedszkole: kara czy nagroda?

Pani Ania wchodzi pierwszy raz do przedszkola ze swoim 3 – letnim synkiem Wojtkiem. Rozglądają się niepewnie dookoła, nie wiadomo, które z nich jest bardziej wystraszone. Wchodzą do szatni, pani Ania szuka części przeznaczonej dla najmłodszej grupy, a w niej szafki z nazwiskiem Wojtusia. Jest! Z piratem, a on przecież tak bardzo lubi piratów! Skąd ta pani o tym wiedziała? Może jednak nie będzie tak źle. Wojtuś siada na ławeczce przy szafce i zaczyna zdejmować buciki. Pani Ania pomaga mu, a potem idą na poszukiwanie odpowiedniej sali. Na ścianach znajdują się kolorowe jesienne liście przywodzące na myśl złotą polską jesień. Chyba trzeba będzie iść na górę.

Pierwszy dzień naszego malucha w przedszkolu

Na piętrze wisi wielka wskazówka wskazująca prawą stronę z napisem „Sala Maluszków”. Udają się w tamtą stronę i wchodzą do sali. Wita ich uśmiechnięta młoda pani ubrana w śliczną niebieską sukienkę. Jest dosyć krągła, a jej ciemne, kręcone włosy okalają twarz wypełnioną serdecznym uśmiechem. Od razu podchodzi do nich, wita się z Panią Anią, a potem z Wojtusiem. Pyta go jak się nazywa i ile ma lat, Wojtuś wstydliwie chowa się za nogę mamy, ale grzecznie odpowiada na pytania nauczycielki. Po chwili rozmowy podaje nauczycielce rękę i idzie z nią w stronę dywanu na którym bawią się już inne dzieci. Pani Ania stoi zafascynowana i bardzo zdenerwowana przy drzwiach i czeka na dalszy rozwój wydarzeń. Wojtuś ufnie ogląda z nauczycielką zabawki nie przestając przy tym cały czas mówić. Pani Ania czuje jak stres pomału zaczyna ją opuszczać, a przynajmniej znika to okropne napięcie. Pomału wycofuje się z sali i delikatnie zamyka drzwi. Przykłada do nich ucho stojąc na korytarzu, najpierw słyszy tylko charakterystyczny szum towarzyszący zabawie dzieci, ale po chwili zaczyna słyszeć płacz. To Wojtuś! Musiał się zorientować, że mama wyszła! Pani Ania ma ochotę wbiec do sali, chwycić Wojtusia w ramiona i uciec z nim do domu. Wie jednak, że nie może tego zrobić, bo mały musi zacząć chodzić do przedszkola. Chociaż bardzo chce jej się płakać, a pięści same się zaciskają wychodzi z przedszkola i jedzie do domu. Zabiera się za prace domowe, ale ledwo może się powstrzymać, żeby nie pojechać już do przedszkola. W końcu wybija południe, a Pani Ania uznaje, że już chyba można pojechać po małego. Uff, nareszcie! Jeden dzień do przodu!

Trudne początki

Ile to matek w naszym kraju podobnie przeżywa takie momenty w swoim życiu! Trzeba mieć naprawdę bardzo silną psychikę, aby przejść bez słowa do nowego etapu w życiu swojego dziecka. Czy to przez to, że tak bardzo kochamy nasze dzieci? A może dlatego, że przecież nikt inny nie potrafi zająć się nimi tak dobrze jak my? Co dopiero jedna nauczycielka mająca pod swoją opieką tyle dzieci! Dopiero po jakimś czasie uświadamiamy sobie widząc zadowolenie naszego dziecka, gdy je odbieramy z przedszkola, że może nie jest tam aż tak źle. Może jednak tej nauczycielce udaje się dobrze zająć dziećmi? Tylko czemu zanim sobie to uświadomimy musimy tyle pocierpieć?

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *